Aleksandra Cole

Zielony Moment

Leczenie świeżo wyciskanymi sokami, czemu nie?

Jakiś czas temu usłyszałam historię pewnej kobiety, która śpiąc sobie spokojnie w swoim domu została napadnięta i dotkliwie pobita. Z kości w kilku palcach prawej dłoni zostały tylko fragmenty i proszek, miała zmiażdżone 2 dyski w kręgosłupie szyjnym, połamane zęby. Lekarz powiedział, że ręka już nigdy nie wróci do pełnej sprawności. Cherie Calbom  zaczęła modlić się w szpitalu do Boga i na drugi dzień rano usłyszała głos: “spójrz na swoją rękę” – spojrzała, palce były całe i mogła nimi poruszać. Wtedy usłyszała “uzdrowię Cię i wrócisz do takiego stanu w jakim byłaś przed wypadkiem, stopniowo”. Jej stan zdrowia zaczął się polepszać. Potem Bóg dał jej obraz (to może brzmieć dziwnie, ale Bóg mówi do ludzi w różny sposób) zobaczyła pole bitwy i pokonanych żołnierzy, ich hełmy i miecze były rozrzucone dookoła a oni sami leżeli w cierpieniu, Cherie zobaczyła jakby napisy na każdym z nich mówiące o tym, jaką chorobą byli dotknięci: zapalenie stawów, ból głowy, rak, cukrzyca, choroba serca, fibromialgia. Bóg powiedział: idź do moich ludzi i mów im prawdę, naucz ich jak mają dbać o swoje ciała, są pokonani bo jedzą niewłaściwe rzeczy”. Dostała też pomysł, by pić codziennie sok wyciśnięty z surowych warzyw i owoców. Po takiej kuracji wróciła do pełnego zdrowia. Skończyła też studia dotyczące odżywiania na jednym z wiodących uniwersytetów i jest teraz jedną z najbardziej popularnych specjalistek z tej dziedziny w Stanach.

Po usłyszeniu tej historii zainteresowałam się tematem. Okazuje się, że bardzo mały odsetek nas je codziennie 9 porcji świeżych owoców i warzyw jak powinniśmy. Po prostu zacznij jeść więcej? To nie takie proste, często nie mamy czasu by przygotować sobie coś, jesteśmy zabiegani, a poza tym komu smakuje np. surowa pietruszka solo? Dlatego lepiej zrobić jakiś mix warzyw i owoców wrzucić do i teraz hmm… sokowirówka czy wyciskarka? W skrócie WYCISKARKA. Co mnie przekonało do tej drugiej opcji?

  1. Wyciskarka się nie nagrzewa w trakcie pracy i nie zabija nam cennych witaminek, w sokowirówce silnik kręci się bardzo szybko i nagrzewa.
  2. Wyciskarka jest znacznie dokładniejsza tzn. odpadki są suche jak wiór, bo wszystkie cenne substancje są wydobyte.
  3. Do wyciskarki można wrzucić np. całe jabłko z pestkami w których jest mnóstwo wspaniałych substancji np. amigdalina.

Tak się stało, że byliśmy w jakimś centrum handlowym i akurat było stoisko ze zdrową żywnością, gdzie sprzedawano wyciskarki i tak oto jest:

IMG_0715

IMG_0716

IMG_0719

IMG_0728

Pierwszy sok zaskoczył nas swoją gęstością i tym, że zostawiony w lodówce nie dzieli się na warstwy (wodę i resztę).

IMG_0880IMG_0874

Zaletą soków jest to, że możemy stworzyć naprawdę różnorodne zestawienia warzyw, np. marchewki, burak z liśćmi, seler, ogórek, cytryna, korzeń imbiru. Kto by zjadł to wszystko na raz? Także do soków możemy dodawać części roślin, które normalnie byśmy wyrzucili ja np. kaczan kalafiora czy łodygi jarmużu. Zjedzenie 5 marchewek na surowo zajmuje naprawdę dużo czasu, a szczęka boli od przeżuwania. Sok można zrobić w 3 minuty i wypić w 30 sekund 🙂 Podobno surowe warzywa emitują też energię (widoczną podczas fotografowania – Kirlian Photography), która wspomaga komunikację międzykomórkową w organizmie. Oprócz białek, węglowodanów, kwasów tłuszczowych, witamin i minerałów w surowych warzywach i owocach zgromadzone są też biofotony, tzn. energia świetlna wpływająca na miliardy reakcji chemicznych jakie zachodzą w komórkach naszego ciała.

IMG_0724

Cała historia Cherie jest tu:

Cherie Calbom ma wiele ciekawych rzeczy na swojej stronie internetowej, np. przepisy na soki pomagające w leczeniu poszczególnych chorób. Warto tam zajrzeć. A ja staram się codziennie wypić szklankę świeżo wyciskanego soku i raz w roku zrobić detoks (o tym jeszcze kiedyś napiszę).

Co zrobić by hippeastrum ponownie zakwitł

Pierwszy raz zobaczyłam ten potężny, wspaniały kwiat na oknie u mojej babci gdy byłam 8 letnią dziewczynką. Była to jakaś odmiana czerwona. Roślina wzbudziła mój zachwyt i pamiętam ten moment do dziś. Od kilku lat Hipeastrum ( inna nazwa to Zwartnica, wolę jednak tą pierwszą, bo Zwartnica brzmi nieładnie i nie pasuje do piękna tej rośliny ) cieszy się coraz większą popularnością. Jest obecny na wystawach i mamy coraz szerszy wybór odmian. Obserwuję pewne zamieszanie jeśli chodzi o nazewnictwo. Funkcjonują jakby dwie równoważne nazwy określające tę samą roślinę mianowicie Hippeastrum i Amarylis. Wiemy, że roślina ta należy do rodziny Amaryllidaceae czyli amarylkowate ale czy jest to powód by nazywać ją Amarylisem?

Rodzina Amaryllidaceae jest bardzo liczna, spokrewniona z…trawą (także jednoliścienna). Dzieli się na podrodziny do których należą agapantowe, czosnkowe oraz amarylkowe. W tej ostatniej podrodzinie mamy mnóstwo rodzajów np. narcyz, przebiśnieg, kliwia oraz amarylis i hipeastrum – jako odrębne rodzaje. Teraz powstaje pytanie czy te wielkie cebule, które kupujemy w sklepach to Hipeastrum czy Amarylis, bo wiemy już, że to nie to samo.

Rodzaj Amarylis obejmuje tylko jeden gatunek Amaryllis belladonna a jego miejscem pochodzenia jest Afryka południowa. Jest bardzo charakterystyczny, ma od kilku do kilkunastu kwiatów na łodydze. W momencie kwitnienia nie ma liści. Na przestrzeni ostatnich 200 lat rośliny te rozprzestrzeniły się i dzisiaj można je spotkać nawet w Kalifornii (jak na zdjęciu poniżej).

amaryllis-belladonna3http://www.americansouthwest.net

Rodzaj Hippeastrum natomiast pochodzi z Ameryki Południowej i należy do niego aż 80 gatunków. Zamieszanie w nazewnictwie wzięło się od samego Karola Linneusza – bardzo ważnego człowieka w systematyce. Opisał on któryś z tych rodzajów i nazwał go Amaryllis, lecz nie wiadomo który. Większość naszych pięknych kolorowych kwiatów to rożne odmiany Hipeastrum. W posiadanie takiej właśnie weszłam i ja. Z tego co pamiętam dostałam ją jako gratis. Po posadzeniu pięknie zakwitła, wypuściła liście, przekwitła, minął rok i nic żadnego pąka, same liście. W kolejnym roku postanowiłam zadziałać.

Od lipca ograniczyłam nawożenie, oraz stopniowo zmniejszałam podlewanie. Liście nie zaschły (chociaż powinny zgodnie z tym co piszą) więc w okolicach października/listopada ( i tu mamy możliwość regulowania terminem kwitnienia) ścięłam je wszystkie. Przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że moje Hipeastrum potrzebuje poczuć się jak w domu – w swoim domu, czyli Ameryce południowej, gdzie w tym okresie jest pora chłodniejsza. Tak Bóg stworzył rośliny, że mają wbudowany system mówiący im kiedy jest właściwa pora do kwitnienia. Tym indykatorem jest np. właśnie okres niższych temperatur, który mówi im “teraz jest zima, ale jak to się skończy kwitnij”. Dlatego cebulę razem z doniczką wpakowałam do lodówki. Trzymałam ją tam 2 tygodnie, po czym wyciągnęłam i obserwowałam. Ku mojej radości po jakimś czasie pojawił się najpierw mały wierzchołek liścia a potem gruby pączek. Zaczęłam znowu podlewać moją roślinkę i dałam jej trochę nawozu. I tak oto doczekałam się tych pięknych kwiatów.

IMG_0642 IMG_0619 IMG_0617 IMG_0616 IMG_0615 IMG_0608

Balkon w świątecznej szacie

Po co przystrajać balkon skoro i tak nikt tego nie widzi? Ale przecież jest tak miło wyjrzeć rano przez okno i przypomnieć sobie, że jest świąteczny sezon. Zresztą widziałam wiele kreatywnych dekoracji balkonowych, więc to chyba nie tylko moje doświadczenia.

 

img_7800

img_7817b

img_7822

Cis po tegorocznej inwazji tarcznika, musi jeszcze trochę nabrać kolorów.

img_7814

Noel, noel…

I wszystkich, jak co roku, tydzień przed świętami, opanowała świąteczna gorączka. Przejawia się ona kompulsywnym kupowaniem przeróżnych rzeczy. O ile kupowanie dekoracji mogę zrozumieć (wiadomo, kocham te sprawy, zresztą to zostanie na kilka lat), tak bieganie za jedzeniem, jakby miał być koniec świata albo wojna wybuchnąć, nowymi ciuchami, fryzjerem, robienie paznokci, by zrobić wrażenie na rodzinie, jest trochę mijaniem się z celem. Przecież nie o to w świętach chodzi. Komercja wciska się nam pod strzechy niezauważona a my zupełnie nie zdajemy sobie z tego sprawy. O co chodzi z tymi świętami? Są one po to, by oddać chwałę Bogu, który stał się człowiekiem dla Ciebie i dla mnie. Co to za niesamowita historia.

 

img_0448

IMG_7788

IMG_7789

img_7794

IMG_7786

img_0478

img_0422

img_0452

Sadzenie roślin cebulowych

Witajcie,

mamy październik, nadeszła prawdziwa jesień, deszczowa, zimna i wietrzna ale dla nas ogrodników to dobra wiadomość, bo…. można już sadzić cebulki, woohoo 🙂 Ten komentarz nie jest przypadkowy, pogoda odgrywa duża rolę w ustaleniu odpowiedniego terminu sadzenia. Podczas ciepłej, słonecznej jesieni, za wcześnie posadzone cebule mogą nam zacząć rosnąć, a przy pierwszym przymrozku będzie po nich. Dlatego lepiej się wstrzymać i posadzić cebulki gdy temperatury spadną i mamy pewność, że lato nie wróci. Temat sadzenia roślin cebulowych ponownie ożył po mojej wizycie w Keukenhof  w ubiegłym roku (pisałam o tym tu: https://aleksandra-cole.s3.eu-west-2.amazonaws.com/index.php/keukenhof-najpiekniejszy-wiosenny-ogrod-na-swiecie/. Zaczęłam się zastanawiać jak oni to robią, że ich kompozycje są tak doskonałe, pełne. Odnosi się wrażenie, jak gdyby rośliny się przenikały. Poszukiwania doprowadziły mnie do pewnego odkrycia. Tajemnicą jest…. sposób sadzenia.  Holendrzy opracowali specjalną metodę sadzenia wielowarstwowego zwanego “lasagne planting” czyli lazanią 🙂 Polega ona na sadzeniu odmian najpóźniejszych w najniższej warstwie, a im wcześniejsza odmiana tym wyżej ją sadzimy. Dzięki temu zabiegowi możemy osiągnąć:

1.6,5 tygodni ciągłego kwitnienia,

2.wszystko jest zaplanowane i nie ma pustych miejsc w kompozycji

3. jedne odmiany kończą kwitnąć, a na ich miejscu już rosną kolejne.

Pokaże Wam o co w tym chodzi na rysunku. Przedstawia on mój pomysł na kompozycję z roślin cebulowych. Oto on:

tulipany3

Taką właśnie kompozycję posadziłam na naszej działce. Ponieważ mamy małą działkę i cenny jest każdy centymetr, na rośliny cebulowe przeznaczyłam 1 m2. Mamy problem z nornicami, którym wyjątkowo wszystko na naszej działce smakuje (szczególnie moje róże, ale cebulami też nie pogardzą) postanowiliśmy rozłożyć siatkę pod całą rabatką. Można oczywiście sadzić w dostępnych koszyczkach ale wtedy nie można  równomiernie rozłożyć cebulek i otrzymujemy efekt kęp a mi zależało na “łączce”. Kupiliśmy więc zwykłą siatkę w sklepie z materiałami budowlanymi.

IMG_7386

Następnie odkopaliśmy ziemię w wyznaczonym miejscu i rozłożyliśmy siatkę.

IMG_7391

A tak wygląda już zakopana siatka.

IMG_7462

Co dalej? Teraz pierwsza warstwa cebul.

IMG_7445

Zasypujemy ziemią i układamy kolejną warstwę.

IMG_7451

Trzecią warstwę stanowi Crocus i Tulipan Kaufmanna (należą do tulipanów botanicznych i kwitną jako jedne z najwcześniejszych).

IMG_7469

Gotowe.

IMG_7474

A takie były efekty:

IMG_8970

IMG_8969

IMG_1009

Muszę dodać, że wszystkie kompozycje z roślin cebulowych jakkolwiek długo by nie kwitły zdobią wiosną i w ich miejscu trzeba posadzić lub posiać coś innego, co będzie ładne od czerwca do jesieni. Mogą to być późno budzące się byliny jak astry, zawilce japońskie lub rośliny jednoroczne np. astry, kosmosy, nagietki itp.

Dziękuję za Wasze komentarze.

Jak zagospodarować działkę – pierwsze kroki

Nie wiem jak to jest z Wami, ale ja najbardziej lubię uczyć się na przykładach, dlatego ten post będzie żywą historią. Będzie to historia naszej działki. Trzy lata temu wiosną, podczas spaceru wokół okolicznych ogródków działkowych pomyśleliśmy “a może by tak postarać się o taką działkę? Będzie można coś posadzić, posiedzieć sobie, zaprosić znajomych.” i tak się zaczęła nasza działkowa przygoda. Udaliśmy się do zarządu owych Ogrodów i zapytaliśmy czy nie ma gdzieś wolnego kawałka dla nas:) Muszę zaznaczyć, że średnia wieku zarządców oraz członków RODu (Rodzinnego Ogrodu Działkowego) to 50 + także dość specyficzne grono, ale okazało się, że są mili, pomocni i  jak najbardziej zapraszają młodszych do bycia częścią tej społeczności. Znalazła się też dla nas działka. Oto ona:

DSCF0321

Kilka tui (w tym jedna uschnięta), stary bez lilak, ogromna, stara, nieowocująca grusza, śliwa, wiśnia wszystko w połowie uschnięte, oraz chałupka z dziurą w dachu. Aha zapomniałam wspomnieć o sporym pniu wystającym z ziemi, pozostałym po wycięciu podobno gruszy. Jak się dowiedzieliśmy nikt tam nic nie robił od 8 lat, ale byliśmy tak podekscytowani naszą działką, że to nie miało znaczenia.

DSCF0327

W jedną z pięknych czerwcowych sobót rozpoczęliśmy prace. Zdjęcia powyżej zostały zrobione w maju, zanim dopełniliśmy formalności związanych z zakupem działki był czerwiec więc trawa była mniej więcej do mojego pasa. Postanowiliśmy, że zaczniemy od skoszenia jej. Wykaszarka wytrzymała 0.5 godziny po czym się spaliła i musieliśmy jechać po mocniejszą. Takie były początki, ale nie poddaliśmy się i trawa została skoszona. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć z czego składa się nasz trawnik, był to głównie perz i chwasty.

1. Zanim się za coś zabierzemy dobrze jest mieć plan. Uchroni nas to przed niepotrzebnym przesadzaniem, przekopywaniem itp. dlatego sobie taki plan narysowaliśmy. Uwzględniliśmy cele, którym ma służyć nasza działka – rekreacja, pozyskiwanie warzyw i owoców. To dość ambitne cele, biorąc pod uwagę, że trzeba się ze wszystkim zmieścić na 3 arach. W planie należy przede wszystkim podzielić przestrzeń do zagospodarowania, wyznaczyć szlaki komunikacyjne, oraz elementy małej architektury. Przeznaczyć miejsce na rabaty kwiatowe, jeśli takie chcemy mieć, oraz trawniki.

plan_ogrod

Powyżej ogólny podział przestrzeni. Rysunek powinien być narysowany w skali  i odzwierciedlać rzeczywiste wymiary. Kolejny etap to dokładne przemyślenie ile jakich roślin gdzie posadzić. Najczęściej informacje ile np. cisa odmiany Hicksi potrzebujemy, by stworzyć żywopłot są dostępne przy opisach poszczególnych roślin, można też udać się do najbliższego, sprawdzonego centrum ogrodniczego i zapytać o nie. Warto też przemyśleć docelowe wymiary sadzonych drzew i  krzewów, by nie było im potem ciasno. Ważny jest rzut korony drzewa i nasłonecznienie jakie będzie pod nią, by wiedzieć jakie gatunki roślin dobrać do podsadzenia. Wyniki przemyśleń najlepiej ująć w tabelę zawierającą info o nazwie rabaty (lub numerze), gatunku rośliny i ilości potrzebnych sztuk. Mając takie dane można zacząć poszukiwania.

2. Jeszcze kilka razy skosiliśmy trawę, wycięliśmy stare drzewa i wykopaliśmy pnie z korzeniami (to było wyzwanie) a później nadeszła jesień, najlepszy czas by zaorać glebę. Dobrze jest  jesienią po zebraniu plonów lub wiosną przed siewem zbadać pH (np. płytką z płynem Helliga, która najlepiej się sprawdza lub innym pHmetrem dostępnym w sklepach ogrodniczych). Można też wykonać specjalistyczne badanie gleby w Stacji Chemiczno-Rolniczej. Koszt jest niewielki ok. 12 zł za zbadanie próbki zbiorczej z powierzchni do 4ha. Wybierając opcje 2 mamy w pakiecie pH oraz zawartość przyswajalnych dla roślin pierwiastków: fosforu, potasu i magnezu.

Taką zaoraną działkę zostawiliśmy do wiosny, po to, by woda z jesiennych opadów i zimowego śniegu mogła gromadzić się w załamaniach gleby, oraz by poprawić jej strukturę (mamy ciężką, gliniastą ziemię).

Poniżej na zdjęciu nasza pierwsza wspólna wiosna i spora część prac już wykonana jak np. podniesione warzywniki, o których będę jeszcze pisać.

IMG_0169

3. Złota zasada: przed dokonywaniem nasadzeń dobrze jest zakończyć wszelkie prace budowlane, mam na myśli zarówno budowę domu, jak i altan, grilla, kostki brukowej, ścieżek, itp. Chodzi o to, że jeśli dokonamy nasadzeń w miejscach, gdzie będzie jeszcze używany cement,  będą wjeżdżać ciężkie maszyny itd., mogą one ulec zniszczeniu. W naszym przypadku złota zasada nie znalazła zastosowania :) wszystko dlatego, że już nie mogliśmy doczekać się warzyw.

4. Mając gotowy plan ogrodu, zakończywszy wszelkie budowy możemy przystąpić do plantowania ziemi i sadzenia. W zależności od zasobności portfela, robimy to całościowo lub dzielimy na etapy. Jeśli wybieramy opcję drugą najlepiej zacząć od miejsc najbardziej reprezentacyjnych lub tych najbardziej potrzebnych np. miejsca do wypoczynku lub trawnika na którym postawimy piaskownicę dla dziecka. Mając w planie całkowitą ilość np. Pennisetum alopecuroides ‘Hameln’ jakiej będziemy potrzebować i gdy uda nam się trafić gdzieś w centrum ogrodniczym lub szkółce na ładne i w dobrej cenie rośliny,  polecam kupić do wszystkich miejsc.

5. Żywopłot, jeśli taki planujemy. Im szybciej tym lepiej, niech sobie już rośnie.

6. Trawniki. Dlaczego najpierw trawnik? Bo łatwiej i przyjemniej chodzić po trawie niż po błocie. A możemy na niego wejść po trzecim koszeniu. Jeśli potrzebujemy przedostawać się na drugą stronę przed wschodem nasion robimy tymczasową ścieżkę z desek.

7. Zakładanie rabat. Warto rozłożyć tkaninę, będzie mniej plewienia chwastów. Jednak nie pod wszystkie rośliny. Na przykład byliny potrzebują się rozrastać, stąd posadzenie ich w macie nie jest wskazane. Można wysypać je drobna korą.  Tutaj muszę wspomnieć, że na rynku są dostępne 2 rodzaje materiałów ściółkujących. Tkaniny plastikowe i włókniny z włókien:). Te drugie są słabsze, często przerastają przez nie chwasty ale korzenie mają zapewniony dostęp powietrza.  Dobrym i ekologicznym rozwiązaniem w przypadku wykonywania nasadzeń etapami jest tymczasowe matowanie rabat. Zapobiega to wtórnemu zachwaszczeniu uprzednio przygotowanej ziemi. Tak też my robiliśmy, co widoczne jest na górnym zdjęciu.

I na koniec kilka zdjęć naszej działki z różnych okresów. Ciągle nad nią pracujemy i jesteśmy może w połowie zaplanowanej drogi.

IMG_1006

IMG_9046

IMG_1127

IMG_6228

IMG_6247

Trochę bajki w ogrodzie

Kto z nas nie chciałby przenieść się do krainy z dziecięcych marzeń i spotkać z jej bohaterami. Kto by nie chciał zaprosić do swojego ogrodu Kubusia i Prosiaczka i popodziwiać nadzwyczajności z Alicją. Tak już jest, że w każdym z nas jest ślad dziecka, a postacie z naszych ulubionych bajek nosimy w sobie, nieważne jak dawno temu byliśmy dziećmi. Fajnie byłoby wrócić się do tych beztroskich czasów dzieciństwa.

IMG_5323

Kubusiowe mądrości porywają nie tylko najmłodszych.

“A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? –

spytał Krzyś ściskając Misiowi łapkę

-Co wtedy?

-Nic wielkiego – zapewnił go Puchatek –

posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam.

Kiedy się kogoś kocha to ten ktoś nigdy

nie znika tylko siedzi gdzieś i czeka na Ciebie…”

Ale to nie Kubuś i Prosiaczek są bohaterami tego posta tylko Pan Robert James, brytyjski rzeźbiarz, który zamknął ich w artystycznej formie. Wśród jego prac znajdziemy dopracowane do ostatniego szczegółu, piękne, bajkowe postacie. Dodatkowo niektóre rzeźby mają wbudowany mały system wodny, sprawiający wrażenie, że np. herbata naprawdę leje się do filiżanki.

IMG_5328 IMG_5324

IMG_5336

Ja bym chciała taką zachwyconą Alicję w ogrodzie, a Wy? Jak Wam się podobają tego typu dekoracje?

Roślinne nowości

Z racji tego, że za niedługo nadejdzie wiosna pozwólcie, że przedstawię Wam kilka ciekawych propozycji roślin, które nadadzą świeżości i modnego wyglądu Waszemu ogrodowi. Nie wszystkie można z łatwością dostać w Polsce (szczegóły w dalszej części artykułu) ale warto zadać sobie trud ich zdobycia. Tak jak obiecałam pozostajemy w klimacie Chelsea Flower Show 2015.

Kielichowiec

Zacznijmy od pięknego  Calycanthusa×raulstonii ‘Hartlage Wine’.

IMG_5411

Jest niesamowicie piękny. Powstał ze skrzyżowania dwóch gatunków Calycanthus floridus x Sinocalycanthus chinensis, którego dokonano w Arboretum JC Raulstona w Północnej Karolinie w USA. Po pierwszym z “rodziców” odziedziczył kolor i ogólny kształt kwiatów, zaś po drugim ich rozmiar – potrafią dorastać nawet do 7 cm średnicy, naprawdę nie da się ich nie zauważyć. Duże, połyskujące liście i kielichowate kwiaty nadają mu wyglądu przypominającego magnolię, ale ma swój niepowtarzalny urok. Wymagania, co do gleby ma niewielkie, powinna być żyzna i umiarkowanie wilgotna, pH też nie ma większego znaczenia. Lubi słońce, ale potrafi znieść cień. Jedyne z czym ma problem, to zimne wiatry, dlatego trzeba mu wybrać osłonięte miejsce. Możemy go kupić w co najmniej 3 polskich szkółkach. Jest dostępny np. tu www.szkolka.bablin.pl.

Dziewanna

Kolejną pięknością, która zwróciła moją uwagę  jest Pani Dziewanna, w różnych odmianach.

IMG_4911

Każdy widział wysoką (od 50-150 cm), dumną, kwitnącą żółtymi świecowatymi kwiatostanami roślinę, rosnącą przy nasypach kolejowych, przy drogach, jako chwast w uprawach. Dziewanna należy do rodziny trędownikowatych.

Do tej pory rzadko stosowana w ogrodach, zdobywa coraz większa sławę. Można to poznać po tym, że zwyczajowa nazwa rośliny zaczyna być nieużywana na konto jej nazwy łacińskiej. Początkowo kojarzyła się tylko z dzikim krajobrazem wiejskim nizin lub ruderalnymi siedliskami miejskimi.  Dzisiaj, dzięki pracom hodowców mamy szeroki wybór odmian Dziewanny, zwanej też Aksamitną Rośliną lub Królewską Świecą.

Żeby sobie wszystko ‘poukładać’ powiedzmy sobie trochę o podstawowych gatunkach tego rodzaju, mających zastosowanie w ogrodnictwie.

Verbascum nigrum L. – Dziewanna pospolita, długo kwitnie, mimo, że gatunek jest dwuletni Verbascum nigrum L. var. album, o białych kwiatach jest podobno wieloletnia.

Verbascum thapsus – Dziewanna drobnokwiatowa, dwuletnia, do nasadzeń naturalistycznych, posiada wiele właściwości leczniczych, działa głównie na układ oddechowy.

Verbascum phlomoides – Dziewanna kutnerowata, dwuletnia, wysokość 50-150 cm. Polecam odmianę ‘Snow Maiden’, jest niższa (36-48 cm), ma piękne biało-kremowe kwiaty i jest łatwa w uprawie.

Verbascum phoeniceum – Dziewanna fioletowa, jest wieloletnia (nasiona są w drodze do mnie, wysieję, sprawdzę i powiem Wam czy rzeczywiście jest), toleruje susze, kwitnie od maja do sierpnia, czyli bardzo długo. Znane odmiany: ‘Flush Of White’, ‘Violetta’

Verbascum blattaria – Dziewanna rdzawa, wytrzymuje do -18°C i toleruje wilgotną, gliniastą glebę. Z godnych uwagi mamy odmianę ‘White Blush’ dorastającą do 100 cm wysokości.

Są też mieszańce tak jak widoczna na zdjęciu poniżej Verbascum ‘Firedance’, inne to ‘Hardy’s Gold’, ‘Cotswold Beauty’,’Pink Domino’

IMG_5504

Verbascum ‘Firedance’ nowa odmiana, przedstawiona światu na wystawie Chelsea Flower Show 2015.

Dziewanne bardzo łatwo rozmnożyć z nasion, ponieważ wytwarza ich bardzo wiele z tym, że przy tego typu rozmnażaniu nie zawsze uda nam się zachować cechy odmianowe, ponieważ rośliny się krzyżują, dlatego poleca się dzielić karpę korzeniowa. Wczesną wiosną, w marcu odkopujemy ręcznie korzenie, wycinamy kilka silnych, grubych odcinków, umieszczamy je w oddzielnych donicach, pionowo, w lekkim, przepuszczalnym podłożu (najlepiej z dodatkiem perlitu) i czekamy pilnując podlewania. Z każdej sadzonki powstanie nowa roślina.

Jeszcze jedna dobra rada, by przedłużyć żywotność roślin należy przyciąć pędy kwiatostanowe w momencie kiedy widzimy, że roślina zaczyna przekwitać (chyba, że mamy do czynienia z gatunkiem dwuletnim, wówczas musimy pozwolić jej najpierw rozsiać nasiona).

Stanowisko dla Verbascum powinno być słoneczne, gleba uboga, zasadowa, przepuszczalna, roślina nie lubi nadmiaru wilgoci, dlatego na zimę dobrze jest przyciąć ją i przykryć dużym słoikiem.

IMG_4915

Kuklik

Delikatna bylinka, z częściowo zimozielonymi liśćmi, rosnąca w warunkach naturalnych w bardzo zróżnicowanych warunkach termicznych, często w wysokich górach. Jej nazwa łacińska to Geum,a hodowlane formy możemy podzielić na 3 grupy:

Grupa rivale o płatkach kontrastujących z kielichem kolorystycznie, rosnące w cieniu lub półcieniu

Grupa coccineum w kolorach najczęściej pomarańczowym lub czerwonym, z drobnymi, pojedynczymi kwiatami. Jest to gatunek alpejski, dlatego lepiej kwitnie po zimie z przymrozkami. Znamy go z ogródków naszych babć. To ten mały, wesoły, pomarańczowy kwiatuszek wyłaniający się spośród całego bogactwa kolorów.

Grupa chiloense, którą zdefiniowano dzięki okazom odkrytym na wyspie Chiloe położonej u wybrzeża Chile. Mają silniejsze pędy i kwiaty zazwyczaj pełne. Okres kwitnienia jest długi. Preferują stanowiska słoneczne lub lekko zacienione.

Z nowych pełnych odmian godne polecenia są:

Geum rivale ‘Mai Tai’ – łososiowy

Geum  ‘Alabama Slammer’- żółto-pomarańczowy

Geum ‘Flames of Passion’- liliowy

Geum ‘Bell Bank’ – różowy

Geum ‘Red Wings’ – czerwony

IMG_5305

Geum w połączeniu z białą firletką.

IMG_5311

Żółta odmiana Geum, w klasycznej kompozycji  z bukszpanem.

IMG_5308

Kuklik nie lubi okresów suszy, ciężko mu potem dojść do siebie, także mocne słońce może uszkadzać mu liście, ale poza tym jest łatwy w uprawie i nie sprawia kłopotów.