Aleksandra Cole

Zielony Moment

Browsing Archive:

Monthly Archives: April 2017

Co zrobić by hippeastrum ponownie zakwitł

Pierwszy raz zobaczyłam ten potężny, wspaniały kwiat na oknie u mojej babci gdy byłam 8 letnią dziewczynką. Była to jakaś odmiana czerwona. Roślina wzbudziła mój zachwyt i pamiętam ten moment do dziś. Od kilku lat Hipeastrum ( inna nazwa to Zwartnica, wolę jednak tą pierwszą, bo Zwartnica brzmi nieładnie i nie pasuje do piękna tej rośliny ) cieszy się coraz większą popularnością. Jest obecny na wystawach i mamy coraz szerszy wybór odmian. Obserwuję pewne zamieszanie jeśli chodzi o nazewnictwo. Funkcjonują jakby dwie równoważne nazwy określające tę samą roślinę mianowicie Hippeastrum i Amarylis. Wiemy, że roślina ta należy do rodziny Amaryllidaceae czyli amarylkowate ale czy jest to powód by nazywać ją Amarylisem?

Rodzina Amaryllidaceae jest bardzo liczna, spokrewniona z…trawą (także jednoliścienna). Dzieli się na podrodziny do których należą agapantowe, czosnkowe oraz amarylkowe. W tej ostatniej podrodzinie mamy mnóstwo rodzajów np. narcyz, przebiśnieg, kliwia oraz amarylis i hipeastrum – jako odrębne rodzaje. Teraz powstaje pytanie czy te wielkie cebule, które kupujemy w sklepach to Hipeastrum czy Amarylis, bo wiemy już, że to nie to samo.

Rodzaj Amarylis obejmuje tylko jeden gatunek Amaryllis belladonna a jego miejscem pochodzenia jest Afryka południowa. Jest bardzo charakterystyczny, ma od kilku do kilkunastu kwiatów na łodydze. W momencie kwitnienia nie ma liści. Na przestrzeni ostatnich 200 lat rośliny te rozprzestrzeniły się i dzisiaj można je spotkać nawet w Kalifornii (jak na zdjęciu poniżej).

amaryllis-belladonna3http://www.americansouthwest.net

Rodzaj Hippeastrum natomiast pochodzi z Ameryki Południowej i należy do niego aż 80 gatunków. Zamieszanie w nazewnictwie wzięło się od samego Karola Linneusza – bardzo ważnego człowieka w systematyce. Opisał on któryś z tych rodzajów i nazwał go Amaryllis, lecz nie wiadomo który. Większość naszych pięknych kolorowych kwiatów to rożne odmiany Hipeastrum. W posiadanie takiej właśnie weszłam i ja. Z tego co pamiętam dostałam ją jako gratis. Po posadzeniu pięknie zakwitła, wypuściła liście, przekwitła, minął rok i nic żadnego pąka, same liście. W kolejnym roku postanowiłam zadziałać.

Od lipca ograniczyłam nawożenie, oraz stopniowo zmniejszałam podlewanie. Liście nie zaschły (chociaż powinny zgodnie z tym co piszą) więc w okolicach października/listopada ( i tu mamy możliwość regulowania terminem kwitnienia) ścięłam je wszystkie. Przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że moje Hipeastrum potrzebuje poczuć się jak w domu – w swoim domu, czyli Ameryce południowej, gdzie w tym okresie jest pora chłodniejsza. Tak Bóg stworzył rośliny, że mają wbudowany system mówiący im kiedy jest właściwa pora do kwitnienia. Tym indykatorem jest np. właśnie okres niższych temperatur, który mówi im “teraz jest zima, ale jak to się skończy kwitnij”. Dlatego cebulę razem z doniczką wpakowałam do lodówki. Trzymałam ją tam 2 tygodnie, po czym wyciągnęłam i obserwowałam. Ku mojej radości po jakimś czasie pojawił się najpierw mały wierzchołek liścia a potem gruby pączek. Zaczęłam znowu podlewać moją roślinkę i dałam jej trochę nawozu. I tak oto doczekałam się tych pięknych kwiatów.

IMG_0642 IMG_0619 IMG_0617 IMG_0616 IMG_0615 IMG_0608