Aleksandra Cole

Zielony Moment

Browsing Category:

Dom i balkon

Co zrobić by hippeastrum ponownie zakwitł

Pierwszy raz zobaczyłam ten potężny, wspaniały kwiat na oknie u mojej babci gdy byłam 8 letnią dziewczynką. Była to jakaś odmiana czerwona. Roślina wzbudziła mój zachwyt i pamiętam ten moment do dziś. Od kilku lat Hipeastrum ( inna nazwa to Zwartnica, wolę jednak tą pierwszą, bo Zwartnica brzmi nieładnie i nie pasuje do piękna tej rośliny ) cieszy się coraz większą popularnością. Jest obecny na wystawach i mamy coraz szerszy wybór odmian. Obserwuję pewne zamieszanie jeśli chodzi o nazewnictwo. Funkcjonują jakby dwie równoważne nazwy określające tę samą roślinę mianowicie Hippeastrum i Amarylis. Wiemy, że roślina ta należy do rodziny Amaryllidaceae czyli amarylkowate ale czy jest to powód by nazywać ją Amarylisem?

Rodzina Amaryllidaceae jest bardzo liczna, spokrewniona z…trawą (także jednoliścienna). Dzieli się na podrodziny do których należą agapantowe, czosnkowe oraz amarylkowe. W tej ostatniej podrodzinie mamy mnóstwo rodzajów np. narcyz, przebiśnieg, kliwia oraz amarylis i hipeastrum – jako odrębne rodzaje. Teraz powstaje pytanie czy te wielkie cebule, które kupujemy w sklepach to Hipeastrum czy Amarylis, bo wiemy już, że to nie to samo.

Rodzaj Amarylis obejmuje tylko jeden gatunek Amaryllis belladonna a jego miejscem pochodzenia jest Afryka południowa. Jest bardzo charakterystyczny, ma od kilku do kilkunastu kwiatów na łodydze. W momencie kwitnienia nie ma liści. Na przestrzeni ostatnich 200 lat rośliny te rozprzestrzeniły się i dzisiaj można je spotkać nawet w Kalifornii (jak na zdjęciu poniżej).

amaryllis-belladonna3http://www.americansouthwest.net

Rodzaj Hippeastrum natomiast pochodzi z Ameryki Południowej i należy do niego aż 80 gatunków. Zamieszanie w nazewnictwie wzięło się od samego Karola Linneusza – bardzo ważnego człowieka w systematyce. Opisał on któryś z tych rodzajów i nazwał go Amaryllis, lecz nie wiadomo który. Większość naszych pięknych kolorowych kwiatów to rożne odmiany Hipeastrum. W posiadanie takiej właśnie weszłam i ja. Z tego co pamiętam dostałam ją jako gratis. Po posadzeniu pięknie zakwitła, wypuściła liście, przekwitła, minął rok i nic żadnego pąka, same liście. W kolejnym roku postanowiłam zadziałać.

Od lipca ograniczyłam nawożenie, oraz stopniowo zmniejszałam podlewanie. Liście nie zaschły (chociaż powinny zgodnie z tym co piszą) więc w okolicach października/listopada ( i tu mamy możliwość regulowania terminem kwitnienia) ścięłam je wszystkie. Przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że moje Hipeastrum potrzebuje poczuć się jak w domu – w swoim domu, czyli Ameryce południowej, gdzie w tym okresie jest pora chłodniejsza. Tak Bóg stworzył rośliny, że mają wbudowany system mówiący im kiedy jest właściwa pora do kwitnienia. Tym indykatorem jest np. właśnie okres niższych temperatur, który mówi im “teraz jest zima, ale jak to się skończy kwitnij”. Dlatego cebulę razem z doniczką wpakowałam do lodówki. Trzymałam ją tam 2 tygodnie, po czym wyciągnęłam i obserwowałam. Ku mojej radości po jakimś czasie pojawił się najpierw mały wierzchołek liścia a potem gruby pączek. Zaczęłam znowu podlewać moją roślinkę i dałam jej trochę nawozu. I tak oto doczekałam się tych pięknych kwiatów.

IMG_0642 IMG_0619 IMG_0617 IMG_0616 IMG_0615 IMG_0608

  • IMG_6502
  • IMG_6541
  • IMG_6501
  • IMG_6520
  • IMG_6521
  • IMG_6532
  • IMG_6524

Co słychać na balkonie…

Oprócz wesołych nawoływań dzieci sąsiadów i odgłosów letniego biesiadowania przy grillu działkowiczów z pobliskich ogrodów, słychać pracowite owady uwijające się przy kwiatach. A co widać…

W tym roku zwyciężyły tradycyjne pelargonie w kolorze także tradycyjnym – czerwonym. Postanowiłam dorzucić do nich jakiś inny i tak stanęło na werbenie. Na razie sprawuje się dobrze.

Dla zapachu posadziłam jeszcze surfinie, które rosną jak szalone.

Bratki to wspomnienie wiosny, szkoda mi się z nimi żegnać  bo tak się wdzięczą żółtymi główkami.

Dekoracje roślinne z Chelsea

Jak sprawić, by prezentowane towary przyciągały wzrok, jak nadać blasku stoisku, tak by nie pozostało niezauważone wśród 1000 innych wiedzą dekoratorzy z Chelsea Flower Show międzynarodowej wystawy kwiatowej odbywającej się co roku w Londynie. Sława i prestiż tej imprezy zobowiązują, dlatego można tam znaleźć prawdziwe, dekoratorskie perełki.

Fotografowanie nie jest łatwe na tej imprezie, wiąże się bowiem z przeciskaniem się przez tłumy i wyczekiwaniem na odpowiedni moment do pstryknięcia zdjęcia, tak by nie było na nim czyjejś nogi, torebki, itp. Można zapomnieć o dobieraniu odpowiedniego kąta, kadrowaniu czy ustawianiu światła (co gdzieniegdzie widać na zdjęciach), mimo tego chciałabym podzielić się tym co mnie urzekło.

Czasem pojemnik to tylko dodatek, to co nas przyciąga to rośliny, a w niektórych kompozycjach jest on głównym bohaterem, co widać na zdjęciach poniżej.

IMG_5295

IMG_5214

W kompozycji poniżej to rośliny stanowią główny element. Duże liście brunery pięknie kontrastują z wąskimi źdźbłami kostrzewy, wszystko w chłodnej tonacji.

IMG_5157

IMG_4985

Do uzyskania zamierzonego efektu, można użyć starego roweru, czemu nie.

IMG_4982

IMG_4981

Poniżej klasyka kompozycji znanych nam z balkonów przy niej chciałam pokazać, że można połączyć pelargonie stojącą ze zwisającą, do tego trochę bacopy, kocanek włochatych i gotowe.

IMG_4947

IMG_4943

IMG_4940

To też jest kompozycja na jednym ze stoisk – mini skalniaczek, pomysłowe.

IMG_4932

IMG_4930

IMG_4927

Ciekawe połączenie petunii z tiarellą.

IMG_4926

IMG_4916

Wenecja – zieleń w mieście wody

Założone w 452 roku  przez uciekinierów miasto- państwo,  potęga handlowa XIV wieku w basenie Morza Śródziemnego, a  obecnie miejsce sztuki i architektury jest jedną z najczęściej odwiedzanych przez turystów z całego świata atrakcji. Rocznie około 20 mln ludzi podziwia piękne kamieniczki bogatych Wenecjan, płynie kanałami, zwiedza kościoły i mosty.

Wenecja jest niesamowitym miejscem i zdecydowanie wartym zobaczenia, dlatego tłumy mnie nie dziwią, choć bardzo utrudniają przemieszczanie się i są przyczyną poważnych problemów, z którymi zmaga się miasto.

Chyba zgodzicie się ze mną, że w miejscu gdzie o każdy skrawek ziemi toczy się walka z morzem nie będziemy oczekiwać przestrzennych wielkopowierzchniowych założeń ogrodowych. Każdy, kto ma podstawową wiedzę ogólną nie spodziewa się też jakichś nowoczesnych rozwiązań, bo mamy do czynienia z miejscem iście zabytkowym i wszelkie nowinki byłyby zaburzeniem harmonii, stylu i klimatu tego miejsca. Tak jak już pisałam utwierdzam się w przekonaniu, że potrzebujemy zielonych akcentów w naszym krajobrazie, dlatego nawet na tak ograniczonej przestrzeni ludzie potrafią mieć małe ogródki choćby na balkonie.

IMG_1612

IMG_1568

IMG_1725

Rośliny, które występują najczęściej to surfinie, pelargonie, psianka, ale pojawiają się też zioła jak rozmaryn czy  kocanki, nawet rozchodniki sobie radzą, a niekiedy spotkamy też pnącza wijące się po starych poręczach. W połączeniu z historyczną architekturą i wodą płynącą dołem tworzą one piękny romantyczny obrazek.

IMG_1765

IMG_1722

IMG_1570

Na zdjęciu powyżej oprócz wspomnianych już roślin mamy jeszcze cudne sundaville.

IMG_1789

Ukwiecone balkony to nie wszystko, co miasto ma nam do zaoferowania w temacie zieleni. W Wenecji znajdziemy też ograniczone murami, na których przewieszają się róże i zaopatrzone w piękne zdobione bramy ogrody miejskich notabli. Mimo wyglądających zapraszająco przez kraty kwitnących oleandrów ogrody pozostają zamknięte dla turystów (nic dziwnego, każdy chciałby trochę prywatności w tak zatłoczonym mieście). Pozostały one nietknięte przez setki lat, świadkowie historii uwiecznieni w krajobrazie laguny.

IMG_1608

Częstą rośliną jest wisteria, Wenecjanie bardzo ją lubią, może dlatego, że szybko rośnie, przepięknie kwitnie i jest bardzo romantyczna w swoich kształtach.

IMG_1766

IMG_1757

IMG_1737
Zajrzeć za masywne bramy udaje się niewielu, jednak są i tacy których spotkało to wyróżnienie. Jednym z nich jest autor książki Verdant Venice, Tudy Sammartini. Przedstawia w niej fascynujące obrazy z ukrytych, niezmienionych przez lata przestrzeni otaczających najpiękniejsze weneckie rezydencje. Polecam tę pozycję.

verdantvenice