Nie wiem jak to jest z Wami, ale ja najbardziej lubię uczyć się na przykładach, dlatego ten post będzie żywą historią. Będzie to historia naszej działki. Trzy lata temu wiosną, podczas spaceru wokół okolicznych ogródków działkowych pomyśleliśmy “a może by tak postarać się o taką działkę? Będzie można coś posadzić, posiedzieć sobie, zaprosić znajomych.” i tak się zaczęła nasza działkowa przygoda. Udaliśmy się do zarządu owych Ogrodów i zapytaliśmy czy nie ma gdzieś wolnego kawałka dla nas:) Muszę zaznaczyć, że średnia wieku zarządców oraz członków RODu (Rodzinnego Ogrodu Działkowego) to 50 + także dość specyficzne grono, ale okazało się, że są mili, pomocni i jak najbardziej zapraszają młodszych do bycia częścią tej społeczności. Znalazła się też dla nas działka. Oto ona:
Kilka tui (w tym jedna uschnięta), stary bez lilak, ogromna, stara, nieowocująca grusza, śliwa, wiśnia wszystko w połowie uschnięte, oraz chałupka z dziurą w dachu. Aha zapomniałam wspomnieć o sporym pniu wystającym z ziemi, pozostałym po wycięciu podobno gruszy. Jak się dowiedzieliśmy nikt tam nic nie robił od 8 lat, ale byliśmy tak podekscytowani naszą działką, że to nie miało znaczenia.
W jedną z pięknych czerwcowych sobót rozpoczęliśmy prace. Zdjęcia powyżej zostały zrobione w maju, zanim dopełniliśmy formalności związanych z zakupem działki był czerwiec więc trawa była mniej więcej do mojego pasa. Postanowiliśmy, że zaczniemy od skoszenia jej. Wykaszarka wytrzymała 0.5 godziny po czym się spaliła i musieliśmy jechać po mocniejszą. Takie były początki, ale nie poddaliśmy się i trawa została skoszona. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć z czego składa się nasz trawnik, był to głównie perz i chwasty.
1. Zanim się za coś zabierzemy dobrze jest mieć plan. Uchroni nas to przed niepotrzebnym przesadzaniem, przekopywaniem itp. dlatego sobie taki plan narysowaliśmy. Uwzględniliśmy cele, którym ma służyć nasza działka – rekreacja, pozyskiwanie warzyw i owoców. To dość ambitne cele, biorąc pod uwagę, że trzeba się ze wszystkim zmieścić na 3 arach. W planie należy przede wszystkim podzielić przestrzeń do zagospodarowania, wyznaczyć szlaki komunikacyjne, oraz elementy małej architektury. Przeznaczyć miejsce na rabaty kwiatowe, jeśli takie chcemy mieć, oraz trawniki.
Powyżej ogólny podział przestrzeni. Rysunek powinien być narysowany w skali i odzwierciedlać rzeczywiste wymiary. Kolejny etap to dokładne przemyślenie ile jakich roślin gdzie posadzić. Najczęściej informacje ile np. cisa odmiany Hicksi potrzebujemy, by stworzyć żywopłot są dostępne przy opisach poszczególnych roślin, można też udać się do najbliższego, sprawdzonego centrum ogrodniczego i zapytać o nie. Warto też przemyśleć docelowe wymiary sadzonych drzew i krzewów, by nie było im potem ciasno. Ważny jest rzut korony drzewa i nasłonecznienie jakie będzie pod nią, by wiedzieć jakie gatunki roślin dobrać do podsadzenia. Wyniki przemyśleń najlepiej ująć w tabelę zawierającą info o nazwie rabaty (lub numerze), gatunku rośliny i ilości potrzebnych sztuk. Mając takie dane można zacząć poszukiwania.
2. Jeszcze kilka razy skosiliśmy trawę, wycięliśmy stare drzewa i wykopaliśmy pnie z korzeniami (to było wyzwanie) a później nadeszła jesień, najlepszy czas by zaorać glebę. Dobrze jest jesienią po zebraniu plonów lub wiosną przed siewem zbadać pH (np. płytką z płynem Helliga, która najlepiej się sprawdza lub innym pHmetrem dostępnym w sklepach ogrodniczych). Można też wykonać specjalistyczne badanie gleby w Stacji Chemiczno-Rolniczej. Koszt jest niewielki ok. 12 zł za zbadanie próbki zbiorczej z powierzchni do 4ha. Wybierając opcje 2 mamy w pakiecie pH oraz zawartość przyswajalnych dla roślin pierwiastków: fosforu, potasu i magnezu.
Taką zaoraną działkę zostawiliśmy do wiosny, po to, by woda z jesiennych opadów i zimowego śniegu mogła gromadzić się w załamaniach gleby, oraz by poprawić jej strukturę (mamy ciężką, gliniastą ziemię).
Poniżej na zdjęciu nasza pierwsza wspólna wiosna i spora część prac już wykonana jak np. podniesione warzywniki, o których będę jeszcze pisać.
3. Złota zasada: przed dokonywaniem nasadzeń dobrze jest zakończyć wszelkie prace budowlane, mam na myśli zarówno budowę domu, jak i altan, grilla, kostki brukowej, ścieżek, itp. Chodzi o to, że jeśli dokonamy nasadzeń w miejscach, gdzie będzie jeszcze używany cement, będą wjeżdżać ciężkie maszyny itd., mogą one ulec zniszczeniu. W naszym przypadku złota zasada nie znalazła zastosowania wszystko dlatego, że już nie mogliśmy doczekać się warzyw.
4. Mając gotowy plan ogrodu, zakończywszy wszelkie budowy możemy przystąpić do plantowania ziemi i sadzenia. W zależności od zasobności portfela, robimy to całościowo lub dzielimy na etapy. Jeśli wybieramy opcję drugą najlepiej zacząć od miejsc najbardziej reprezentacyjnych lub tych najbardziej potrzebnych np. miejsca do wypoczynku lub trawnika na którym postawimy piaskownicę dla dziecka. Mając w planie całkowitą ilość np. Pennisetum alopecuroides ‘Hameln’ jakiej będziemy potrzebować i gdy uda nam się trafić gdzieś w centrum ogrodniczym lub szkółce na ładne i w dobrej cenie rośliny, polecam kupić do wszystkich miejsc.
5. Żywopłot, jeśli taki planujemy. Im szybciej tym lepiej, niech sobie już rośnie.
6. Trawniki. Dlaczego najpierw trawnik? Bo łatwiej i przyjemniej chodzić po trawie niż po błocie. A możemy na niego wejść po trzecim koszeniu. Jeśli potrzebujemy przedostawać się na drugą stronę przed wschodem nasion robimy tymczasową ścieżkę z desek.
7. Zakładanie rabat. Warto rozłożyć tkaninę, będzie mniej plewienia chwastów. Jednak nie pod wszystkie rośliny. Na przykład byliny potrzebują się rozrastać, stąd posadzenie ich w macie nie jest wskazane. Można wysypać je drobna korą. Tutaj muszę wspomnieć, że na rynku są dostępne 2 rodzaje materiałów ściółkujących. Tkaniny plastikowe i włókniny z włókien:). Te drugie są słabsze, często przerastają przez nie chwasty ale korzenie mają zapewniony dostęp powietrza. Dobrym i ekologicznym rozwiązaniem w przypadku wykonywania nasadzeń etapami jest tymczasowe matowanie rabat. Zapobiega to wtórnemu zachwaszczeniu uprzednio przygotowanej ziemi. Tak też my robiliśmy, co widoczne jest na górnym zdjęciu.
I na koniec kilka zdjęć naszej działki z różnych okresów. Ciągle nad nią pracujemy i jesteśmy może w połowie zaplanowanej drogi.