Mieszkanie w górach ma swoje plusy. Wystarczy wystawić nos za drzwi i naszym oczom ukazują się wspaniałe widoki. To dla nich niektórzy są w stanie przeorganizować wszystko, zostawić miejskie wygody i zacząć coś nowego, nie walcząc z przyrodą tylko się jej poddając. W pełni takie podejście rozumiem, choć na początku góry wzbudzały moje przerażenie i strach, dzisiaj umiem docenić ich niesamowite piękno.
Miejsc na spacery jest tu całe mnóstwo. Mamy kilka takich naszych, wyjątkowych.
A na czerwcowej łące tyle się dzieje. Trawy jeszcze nie skoszone, lekko falują, ruszane wiatrem jak kolorowe puszyste morze.
Na naszej łące rośnie dużo Firletki poszarpanej ( Lychnis flos-cuculi), oznacza to, że jest ona wilgotna.
A oto kolejny dowód: na obrzeżu, w miejscu jeszcze bardziej podmokłym znaleźliśmy coś naprawdę szczególnego.
Storczyk plamisty Dactylorhiza maculata, do 2014 roku podlegał ścisłej ochronie gatunkowej. Na szczęście zaczął występować częściej, stąd dodano go do grupy roślin objętych częściową ochroną. Oznacza to, że do jego pozyskiwania potrzebna jest zgoda regionalnego dyrektora ochrony środowiska. Biedaczek ma problemy przez osuszanie terenów podmokłych, meliorację rzek, wycinanie lasów łęgowych trudno mu znaleźć miejsce do życia. Jeszcze jedno o nim, ma kwiaty zwodnicze tzn. kształtem przypominające kwiaty roślin owadopylnych pełnych nektaru, tymczasem są one puste a jego rozwój zależy od zaprzyjaźnionych grzybów.
Zabraliśmy fragment łąki ze sobą, oczywiście bez storczyka.